sobota, 30 czerwca 2012

Kultura ulicy

Tbilisi przywitało nas nieprzyjemnie, najpierw nieistniejącą informacją turystyczną, potem zupełnym wyczerpaniem z powodu ganiania po całym mieście z plecakami w poszukiwaniu mapy. Dodajmy zniechęcenie psychiczne związane z zamkniętymi sklepami z mapami, nikt nie umiał powiedzieć, kiedy będą otwarte, a nasz drogi CS najpierw nie odpisywał, a później nas wystawił. O tej części dnia nie warto pisać.
Wszystko diametralnie się zmieniło po znalezieniu miejsca do spania i zostawieniu tam plecaków. Nagle Tbilisi wydało się przyjazne. Poszliśmy na spacer biedniejszymi uliczkami, a mimo to natknęliśmy się na parę ładnych, prawosławnych kościółków. Na każdym kroku spotykaliśmy się z wielką życzliwością- gdy tylko otwieraliśmy mapę, zaraz ktoś podchodził, wskazywał drogę, pytał czy jakoś może pomóc. Kilka razy zdarzyło się, że zagadywali do nas starsi panowie, zaczynali opowiadać o mieście, pokazując ciekawsze miejsca. Jakoś nie przeszkadzało nam to, że oni mówią gruzińsko- rosyjskim, a my odpowiadaliśmy mieszanką angielskiego, polskiego i rosyjskiego. A trzeba wiedzieć, że my pa ruski niemnożko...
Moją uwagę zwróciło jeszcze zachowanie kierowców na ulicy, a dokładnie częstość, z jaką używają klaksonów. Bo trzeba wiedzieć, że tu ma on wiele zastosowań. Poczynając od tego najzwyklejszego, czyli obtrąbienia idioty, który na środku skrzyżowania potrzebuje pogadać z kolegą w innym samochodzie lub wysadza całą swoją rodzinę z tysiącem tobołów, poprzez zatrąbienie na inny samochód podczas wyprzedzania go w najmniej odpowiednim i dozwolonym momencie, czy trąbienie podczas dojeżdżania do skrzyżowania. Spowodowane jest to chyba troską o kierowców, którzy potencjalnie mogliby na to samo skrzyżowanie w tym samym czasie wjeżdżać, łatwiejsze to niż przyhamowanie i rozejrzenie się. Skończyć możemy na sytuacjach, w których sygnał dźwiękowy używany jest, żeby dać do zrozumienia pieszemu, że zbliża się maszinu, nawet jeśli pieszy znajduje się na chodniku i nie przymierza się do wejścia na ulicę, bo akurat robi zakupy na lokalnym straganie. Poza tym sygnału można użyć, żeby zwyczajnie się przywitać z pieszym bądź kierowcą, jeśli tej osoby się nie zna, nie szkodzi. Przyjazne trąbnięcie nie zaszkodzi. Bo jak można trąbnąć, to czemu nie?

PS Częste jest też używanie klaksonu zamiast hamulca. Działa idealnie!

Pozdrowienia z Tbilisi

Po przylocie do TBL (0400 rano) i lustracji przez nad wyraz poważne twarze gruzińskiej służby celnej, wsiedliśmy do autobusu. Wesoły autobus pełen był backpackersow ze wszystkich stron świata... tzn. byli Polacy, Czesi i Niemcy. Za to Gruzini należeli do mniejszości i zostali zagłuszeni przez obce nacje. Pierwsze kroki w Tbilisi zrobiliśmy w kierunku informacji turystycznej na Freedom square, która jak zapewniał pan w IT na lotnisku, na 100% jest dzisiaj otwarta. Otóż drodzy turyści: na Freedom square NIE MA informacji turystycznej. Kiedyś była a teza nie ma. To pewne! Pol dnia zatem spędziliśmy na poszukiwaniu mapy miasta i oczekiwaniu na kontakt od CSa*. CS dal ciała i po PIĘCIU godzinach odpisał, ze nie może nas przenocować. Za to mapę udało się w końcu kupić. Po pierwszej, niezbyt milej połowię dnia biegania z wielkimi plecakami po mieście, przyszedł czas na druga, znacznie przyjemniejsza. Zakwaterowaliśmy się w przyjaznym i niemalże familijnym miejscu, zwiedziliśmy część miasta bez plecaków i poznaliśmy parę studentów z Niemiec i Włoch. Teraz pijemy gruzińskie wino, jemy gruziński chleb, ser i rybki!

PS Pani sprzedająca ser, na pytanie czy ser jest od MUUUUUUUUUU!!! potwierdziła.

* CS- CouchSufring




piątek, 29 czerwca 2012

IP- Ryga

Dojazd lotnisko- centrum
Sprzed lotniska rusza autobus A22. Bilet mona kupić u kierowcy, koszt 0,70 łata. Żeby dostać się jak najbliżej centrum trzeba wysiąść na pierwszym przystanku na przejechaniu przez rzekę (naprawdę szeroka, trudno nie zauważyć). Bilet kupiony w kiosku kosztuje 0,50 łata, po wejściu trzeba go skasować, zbliżając do czytnika elektronicznego.
Nocleg
Spaliśmy za miastem, niedaleko Muzeum Etnograficznego (Open- Air Museum), a dokładnie za dużym marketem ogrodniczym, jakieś 700m dalej wzdłuż drogi. Można się tam dostać autobusem A1, wysiąść przy muzeum i dalej się przejść.

Riga airport

Siedzimy na Riga airport juz po odprawie i czekamy na otwarcie gejta. naze dwa duze plecaki zostaly skompresowane, wrzucone do wora, obklejone tasma (tworza teraz bezksztaltna czarna mase). Udalo sie zmiescic w 20kg! teraz z dwoma workami od ziemniakow wypchanymi naszymi rzeczami wygladamy jak marynarze z workami zeglarskimi. W koncu to PORT LOTNICZY. Dzis i wczorajsze popoludnie spedzilismy w Rydze, po ktorej oprowadzil nas Jurgis z CS. On tez, pokazal nam miejsce gdzie moglismy na dziko rozbic namiot i polecil naprawde dobre piwo: Tervetes. 

wtorek, 26 czerwca 2012

IP - Rozmówki Polsko - Tureckie. Recenzja



Podczas podróży korzystaliśmy z rozmówek polsko – tureckich. Autor: U. Michalska; wyd. Kram. Omal nie zapomniałem o nich napisać, a niestety jest o czym opowiadać. Otóż w naszej opinii (która jest oczywiście naszą prywatną opinią itd. itp.) są one KOMPLETNIE BEZNADZIEJNE. Wydają się grube, mają dużo słówek i zdań. Ale jedyne czego nam dostarczyły, to odrobina radości z absurdalnych, niepotrzebnych i przedpotopowych fraz. Żeby nie być gołosłownym, podam kilka przykładów:
Nie było Turka, który nie zapytał dlaczego na okładce jest pani w meloniku...
Dlaczego tu jest pani w meloniku?


  • Nie ma zdania: Dokąd pan/pani jedzie? Lub: Dokąd jedzie ten pociąg/autobus?

  • Jest zdanie: Proszę mi polecić miejsce gdzie mogłabym spotkać ciekawych ludzi/gdzie mogłabym wypocząć na łonie natury.

  • Nie ma zdania: Zgubiłem np. telefon, paszport

  • Jest zdanie: Czy może zająć się Pan odstawieniem mojego samochodu do garażu?

  • Łatwiej znaleźć słowo „macica” niż „mapa”.

Koszmar! Najgorsze rozmówki z jakich w życiu korzystałem… Tureckim znajomym bardzo podobały się niezbędne słówka takie jak „wał korbowy”. W ogóle, rozmówki dostarczyły nam wiele śmiechu, ale niestety poza tym przydatne nie były…
Nie było Turka, który by nie zapytał: "Dlaczego na okładce jest pani w meloniku?"

Może warto skorzystać z takich rozmówek? turcjawsandalach.pl - miniporadnik językowy

My, po wielu nieporozumieniach, poznaliśmy dwa kluczowe zwroty dla autostopowiczów:
Nereye gidiyyorsunuz? Efendim? - Dokąd Pan jedzie?
Biz Istanbul gitmek istiyoruz? - Możemy wysiąść w Stambule? (Może nas Pan wysadzić w Stambule?)

Apteczka

Jak wyposażyć apteczkę? Jakie lekarstwa zabrać w podróż? Czego brać nie ma sensu?

Według nas, jest to podstawowe wyposażenie apteczki. Czasem podaliśmy kilka leków w jednej grupie- wybierz ten, który znasz i najlepiej na Ciebie działa. Kilka dodatkowych rzeczy dobrze by było jeszcze dodać, ale już bez przesady, wszystkiego mieć nie można. Oczywiście osoby chore przewlekle powinny pamiętać o zabraniu własnych leków.

Apteczka

  • Ibuprom - przeciwbólowy
  • Paracetamol- przeciwbólowy
  • NoSpa- rozluźnia mięśnie gładkie
  • Środek antyseptyczny- Skinsept, Octenisept (można na rany);nie używać wody utlenionej***
  • Altacet - na obrzęki
  • Loperamid- na biegunkę, leczy tylko objawy - "zakorkowuje"
  • Węgiel - na biegunkę, nie łączyć z innymi lekami, węgiel wchłania toksyny, w tym inne leki.
  • Sudafed- na katar, przeziębienie (coś z pseudoefedryną)
  • Gripex- na przeziębienie
  • Krople do nosa- xylometazolin
  • Tabletki na ból gardła
  • Krople nawilżające do oczu (szzcególnie do samolotu!)
  • Tabletki do odkażania wody
  • Termometr
  • Plaster bez opatrunku
  • Plaster z opatrunkiem do cięcia i pocięty
  • Plastry Compeed
  • Gaza jałowa
  • Opaska dziana podtrzymująca
  • Koc termiczny
  • Rękawiczki gumowe
  • Maska do sztucznego oddychania
  • Bandaż elastyczny 2
  • Igły
  • Agrafki
  • Gumki recepturki
***Uwaga. Stosowana od lat woda utleniona jak się okazało w wyniku badań NIE MA żadnych właściwości bakteriobójczych. Jej działanie polega w głównej mierze na mechanicznym oczyszczaniu rany. Jest teraz wiele bez porównania skuteczniejszych środków antyseptycznych (to informacja z dzisiejszych ćwiczeń z mikrobiologii). Ponadto, popularny RIVANOL nie dość, że nie działa (większość bakterii już nabyła na niego odporność) to w dodatku ma potwierdzone działanie onkogenne. Jego też nie należy używać. Zamiast tego polecam inne środki np. Octenisept (drogi), Skinsept (tańszy, ale użyty na otwarte rany będzie piekł).

Ekwipunek


Co zabrać na dwumiesięczną wyprawę?

Ekwipunek rozpisany jest na 2 osoby, prócz ubrań i kosmetyczki, gdzie zostało zaznaczone tylko, co mieliśmy ze sobą, bez ilości. Zapakowaliśmy się w 2 bagaże podręczne po 8kg i 1 dodatkowy 20kg (łącznie bagażu mieliśmy 34kg).


Ubrania
  •          Kurtka przeciwdeszczowa typu goretex
  •          Polar
  •          Koszula bawełniana lub lniana
  •          Koszula na upał lub długa sukienka
  •          T-shirty
  •          Spodnie lniane, luźne.
  •          Spodnie decathlon z odpinanymi nogawkami
  •          Krótkie spodenki
  •          Czapka z daszkiem
  •          Komin na szyję
  •      Buty górskie 
  •      Sandały
  •      Kąpielówki lub strój kąpielowy 
  •         Skarpetki grube i cienkie
  •      Kalesony (sic! Przydatne w niejedną kaukaską noc!)
  •          Bielizna

 Kosmetyczka
  •          Szampon
  •          Mydło
  •          Pasta do zębów                                                                             
  •          Szczoteczka do zębów
  •     Ręcznik lekki (polecam zrobić go samemu z materiału tetra - taki materiał z którego robiło się pieluszki. Zajmuje dwa razy mniej miejsca niż szybkoschnące ręczniki turystyczne, schnie jeszcze szybciej a wchłania wodę bardzo dobrze)
  •          Krem z filtrem UV 50
  •          Maszynka do golenia
  •          Dezodorant
  •          Stopery do uszu
  •          Gumki do włosów, wsuwki
  •          Grzebyk
  •          Pomadka nawilżająca
  •      Patyczki do uszu
Ekwipunek

  • Namiot (dodatkowy zewnętrzny worek do dodatkowej ochrony namiotu, bardzo się przydał)
  • Karimata 2
  • Plandeka pod namiot lub do spania pod gołym niebem
  • Śpiwór 2
  • Czołówka 2
  • Victorinoxy 2
  • Większy nóż
  • Przeciwdeszczowe pokrowce na plecaki 2
  • Okulary słoneczne
  • Radziecki kompas (Radziecki był najlżejszy!)
  • Kijki trekingowe
  • Puszka surwiwalowa
    • Podpałka
    • Świeczka
    • Zapałki
    • Zapalniczki 4
    • Igła i nić
    • Drut miedziany 1mm, dł. 4m
    • Snopowiązałka dł. 20m (za dużo)
    • Cienka linka 15m (nieprzydatna, starczyłoby 5m)
    • Recepturki 30
  • Taśma McGyvera
  • Sznurek do transportu
  • Worki foliowe i na śmieci (cała rolka to za dużo)
  • 4 ogromne czarne wodoszczelne worki (2 jako sposób kompresji bagażu na lotnisku a 2 mogły się przydać podczas przeprawy przez rzekę)
  • 2 worki po ziemniakach potrzebne do transportu części rzeczy, jako bagaż podręczny (do wyrzuceniu po przylocie na miejsce)
  • Plecaczek do wyjść do miasta bez dużych plecaków - jak najlżejszy. Mieliśmy decathlon ultralight
  • Zegarek
  • Portfele 2
  • Saszetka na biodra
  • "Bond" (secret wallet firmy high mountain) 2 (sic! niezwykle przydatne!)
  • Pasek ze skrytką na kasę firmy Fjord Nansen (sic! niezwykle przydatne!)
  • Zeszyt (1 to za mało dla spisujących wspomnienia z podróży)
  • Długopisy 5
  •  Gifty dla obcokrajowców 8
  • Pocztówki z Polski 20
  • Mały podręczny notatnik
  • Sraj taśma
  • Chusteczki higieniczne
Kuchnia
  • Menażka (zestaw= duża, mała, dekielek)
  • Składana kuchenka turystyczna
  • Kartusz do kuchenki gazowej (0,5kg starczyłaby na cały wyjazd), uwaga, nie wolno przewozić w samolocie!
  • 2 kubki (1 metalowy może by starczył, drugi może być plastikowy)
  • Plastikowe sztućce firmy "light my fire" (do pupy, połamały się)
  • Ściereczka do naczyń
  • Gąbka do mycia naczyń
  • Płyn do mycia
  • 40 sosów instant (sic! ani w Gruzji ani w Turcji są one nie do kupienia)
Dokumenty
  • Ubezpieczenie np. Euro 26 - legitymacja + zasady postępowania w razie wypadku + warunki ubezpieczenia + potwierdzenie ubezpieczenia w kilku językach
  •  Dowód osobisty
  •  Prawo jazdy
  • Karta płatnicza
  •  Legitymacja studencka
  • Paszport
  • Pieniądze
  •  Mapy
  •  Przewodniki
  • Ksera dokumentów
Przewodniki/rozmówki
  • Przewodnik po Gruzji, Lonely Planet 2008 (Georgia, Armenia, Azerbaijan)
  • Przewodnik po Turcji, Lonely Planet 2007 
  • Rozmówki Polsko-Rosyjskie, jakieś stare i nie najlepsze.
  • Rozmówki Polsko Tureckie (UWAGA! Wydawnictwo KRAM jest do niczego! Recenzja TUTAJ) Mamy mocne postanowienie, żeby już nigdy nie kupować rozmówek, tylko najtańszy, najmniejszy słownik.
Elektronika
  •          Komórki 3, jedna na zagraniczną kartę SIM
  •          Ładowarka
  •          Przejściówki do ładowarki2
  •          Ładowarka słoneczna (ani razu nie użyta)
  •          Ładowarka do akumulatorków AA
  •          3 pary akumulatorów AA
  •          2 aparaty (jak kto ma jeden dobry to mu wystarczy...)
  •          Karty SD 2+8 GB
  •          Kabelek do aparatu
  •          Kabelek do telefonu
  •          Pen-drive z danymi
  •          GPS turystyczny, taki prosty, bez możliwości wgrania mapy.
  •          Złodziejka do kontaktu
  •          Grzałka do H2O produkcji ZSRR
  •          Słuchawki 


niedziela, 24 czerwca 2012

Książki o Turcji


Żeby podróż nie była tylko pstrykaniem zdjęć starym kamieniom zza szyby samochodu, warto przeczytać jak najwięcej na temat obszaru do którego się jedzie. Znajomość najnowszej historii, kultury i np. problemów etnicznych bardzo wzbogaca wyjazd i poszerza horyzonty.

Książki o Turcji, które polecam przed podróżą (w sugerowanej kolejności):

Turcja - Półprzewodnik obyczajowy – Agata Bromberek, Agata Wielgołaska. Bardzo przyjemna „instrukcja obsługi” Turków, opis życia w Turcji i miejscowych zwyczajów.  Autorkami są Polki, które tam mieszkały. Informacje w nim zawarte mogą bardzo pomóc w zrozumieniu Turków. Np. dzięki tej książce wiedziałem co oznacza cyknięcie językiem, jako odpowiedź na zadane przeze mnie pytanie...
Zabójca z miasta moreli – Witold Szabłowki. Reportaże o Turcji, jej mieszkańcach i ich problemach. Nie dość, że książkę czyta się nadzwyczaj łatwo i przyjemnie, to traktuje ona o najnowszej historii Turcji i jej polityce. Gwarantuję, że już minimalna wiedza na te tematy podnosi poziom podróży. Rozumiemy znacznie więcej, niż może się wydawać.
Słodko - gorzka ojczyzna. Raport z serca Turcji – Necla Kelek. Autorka urodziła się w Turcji a 40 lat spędziła na emigracji. Książka to dogłębne, cierpkie reportaże poruszające najtrudniejsze kwestie jej ojczystego kraju. Rozgryza mentalność swojego narodu i trzeźwo przedstawia problemy nim targające. Kopalnia wiedzy. Najlepsza, najciekawsza książka o Turcji jaką czytałem. 
Oko Świata, od Konstantynopola do Stambułu– Reportaże o Stambule i mieszkańcach tego „państwa w państwie”. Na stosunkowo małym terytorium Cegielski prześledził wiele zjawisk charakterystycznych dla całej Turcji. Zjawiska te, dzięki nieuniknionemu w "Oku świata" ściskowi są nieraz dużo jaskrawsze i lepiej zarysowane niż gdzie indziej. To wszystko przeplecione odniesieniami do historii Imperium Osmańskiego. W książce znajduje się wiele cennych informacji o Tureckich mniejszościach etnicznych i religijnych, które stanowią znaczny odsetek obywateli. Bardzo polecam!

Rozmówki Polsko - Tureckie - U. Michalska; wyd. KRAM - RECENZJA

Książki o Gruzji


Żeby podróż nie była tylko pstrykaniem zdjęć starym kamieniom zza szyby samochodu, warto przeczytać jak najwięcej na temat obszaru do którego się jedzie. Znajomość najnowszej historii, kultury i np. problemów etnicznych bardzo wzbogaca wyjazd i poszerza horyzonty.

Książki o Gruzji, które warto przeczytać przed wyjazdem (w sugerowanej kolejności) :


Toast za przodków – Wojciech Górecki. Świetny reportaż o Gruzji, Gruzinach i ich kulturze. Gruzja to nie tylko słynne uczty i toasty Tamady, to dużo, dużo więcej! Po przeczytaniu tej książki, trudno nie zapałać sympatią dla małego, dzielnego narodu, tak bardzo podobnego do Polaków.

Dobre miejsce do umierania – Wojciech Jagielski –Reportaże o najnowszej historii Gruzji po upadku Związku Radzieckiego. Głębsze wejście w mentalność mieszkańców Zakaukazia i próba wyjaśnienia podłoża dzisiejszych problemów państwa.

Planeta Kaukaz – Wojciech Górecki (kilka rozdziałów jest o Gruzji).  Reportaże o Gruzji oraz kaukaskich „Mikronarodowościach”, z których każda w jakimś stopniu żąda respektowania swych praw i autonomii. A tam gdzie rodzi się jeden nacjonalizm, jak grzyby po deszczu wyrastają inne nacjonalizmy. Książka jaskrawo pokazuje jak złożonym „organizmem” jest Kaukaz.

Gaumardżos! – Anna Dziewit-Meller, Marcin Meller.  Lektura moim zdaniem nieobowiązkowa. Meller głównie  pisze jak to się fajnie piło z chłopakami… Ale czyta się całkiem miło i parę ciekawych informacji też da się znaleźć.