niedziela, 19 czerwca 2016

Początki: Wroclaw - Medellin

Wyruszyliśmy!
Dzień po ostatnim egzaminie na studiach, zaspani i wyczerpani dwumiesięczną sesja, wsiedlismy do PolskiegoBusa do Pragi. Tak rozpoczęła się nasza 45 godzinna trasa Wroclaw – Medellin. Kilka godzin w autobusie, oczekiwanie na lot do Stambułu, lot, oczekiwanie na lot do Bogoty, lot i jeszcze tylko 10 godzin w autobusie. Było ciężko, ale jakoś przetrwaliśmy. W Medellin w końcu spotkaliśmy się z nasza koleżanką, która poznaliśmy na Erasmusie dwa lata wcześniej. Niespodziewanie łatwo zlapalismy z nią kontakt „na nowo”. Rozmawiało się tak, jakbyśmy nie widzieli się najwyżej tydzień.
Medellin było dla nas interesujące głównie ze względu na to, ze słyszeliśmy o nim dużo od Laury. Jest to ogromne miasto, bardzo ładnie położone wśród gór. Z lotu ptaka wygląda jakby nie mieściło się w dolinie i zalewało okoliczne zbocza. Miasto – moloch, tworzące system plątaniny ulic, ma w sobie ładne miejsca, niestety, w ogóle nie są one wyeksponowane.
Na zboczach gór utworzyły się rozlegle, źle skomunikowane z centrum dzielnice biedy. Pewnym rozwiązaniem jest Metrocable, czyli kilka linii wyciągów górskich (gondoli) które ułatwiają transport. Świetnie widać z nich miasto i biedne dzielnice, do których lepiej nie zapuszczać się samemu. Medellin miało opinie najniebezpieczniejszego miasta na świecie i, mimo że te czasy należą już do przeszłości, są w nim jeszcze miejsca, do których lepiej nie zachodzić.
Po kilku dniach, wracamy do Bogoty (tak, tak, 10 godzin...) i lecimy do Limy. Naszym celem jest peruwiańska Amazonia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz