czwartek, 7 lipca 2016

Augusto

Augusto ma 65 lat, choć gdy przyszło mi oceniać jego wiek, strzelałem w mniej niż 50. Jest szczupły, śniady i bardzo wytrzymały fizycznie. Ma dorosłych synów, żona nie żyje. Chodzi ubrany w dresowe spodnie, starą, dziurawą bluzę i czapkę. Na nogach ma niezbędne w dżungli kalosze a w ręce maczetę. Nie mówi zbyt dużo, ale gdy opowiada robi to ciekawie. Pracuje jako przewodnik po dżunglii od 20 lat. Średnio w miesiącu ma dwa zlecenia po kilka dni każde. Mieszka w małej wiosce w okolicach Iquitos, gdzie przeprowadził się z miasta. Tam łatwiej mu jest żyć - uprawia m. in. platany i maniok (jak chyba wszyscy).
W pracy z turystami ma dużo doświadczenia. I dobrego i złego. Z dużym rozżewnieniem wspomina parę z holandii, która uratowała mu życie, gdy ukąsił go wąż. Było to bardzo daleko od jakiejkolwiek cywilizacji. Noga spuchła mu i zsiniała, ból uniemożliwiał wykonanie jakiejkolwiek czynności. Bał się, ze umrze, daleko od domu, gdzieś w dżungli, bez wiedzy rodziny. Holendrzy sami sterowali łódką, płynąc rzeką do najbliżej wioski oddalonej o kilka dni drogi. Na szczęśie we wiosce była surowica przeciwko jadowi tego gatunku węży. Z wioski przetransportowano go do więszego szpitala, gdzie powoli dochodził do siebie.
Gdy wyzdrowiał, kolejne zmartwienie: nie wiedział jak ma zapłacić za szpital - nie miał pieniędzy.
"Augusto! Nie martw się o pieniądze. Dla nas, najważniejsze jest, że już dobrze się czujesz. Zapłaciliśmy za twoje leczenie" - Usłyszał od pary z Holandii. Wspomina ich do dzisiaj. Natomiast gdy widzi w dzungli jadowitego węża, zawsze go zabija.
Opowiadał też o zlych doświadczeniach. Świadczą też o nich jego nawyki. Dwukrotnie i bardzo szczegółowo uzgadniał z nami, co bedziemy jeść w dżungli, co dla nas było zupełnie drugorzędne. Poza tym, gdy raz, podczas nakladania makaronu wywrócila sie menazka i spagetti wypadlo na ziemie, myślał ze nam nie smakuje i ze w ten sposob pokazujemy swoje oburzenie.
Dla nas z góry było ustalone inne menu, niż dla przewodników. Przewodnicy jedli to co w amazonii najańsze, czyli ryby i platany. Dla delikatnych Europejczyków przygotowywano rano - luksusowe jajeczka a na obiad luksusowe spagetti. Do kolacji nie doszliśmy, bo zaprotestowalismy przeciwko przygotowywaniu dla nas oddzidlnego posiłku i od tego czasu jedliśmy to samo. (I to zdecydowanie ciekawsze rzeczy, niż makaronik i jajeczka. Nietety dużo mniej eleganckie...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz