poniedziałek, 11 lipca 2016

Bote rapido

To luksusowy srodek transportu w Amazonii. Kosztuje znacznie więcej niż Lancha, czyli zwykły statek (taki, jakim plynelismy z Pucallpy) ale płynie nieporownywalnie szybciej. Wyglada troche jak Boening. I z zewnątrz - bardzo dlugi i smukły kadłub, i wewnątrz - trzy długie rzędy siedzeń, z przejsciem po srodku. Zabiera około sześćdziesięciu pasażerów. Całość napędzana jest trzema silnikami zaburtowymi o łącznej mocy 160 koni. płynie się cały czas w ślizgu z szybkością 30 km/h - na wodzie to jest cos! W cenie są nieduże, ale lepsze niż na statku posiłki i nocleg po drodze w hostelu (nie pływa się nocą). Dystans Nauta - Yurimagłas pokonamy w dzień i kilka godzin, doplywajac do celu rano. Statkiem są to podobno bite trzy dni, a po sześciu dniach rejsu do Iquitos, jakkolwiek byla to swietna przygoda, nie mamy najmniejszej ochoty na stratę czasu.

O piątej siadamy na naszych miejscach, plecaki zostawiwszy daleko na dziobie, razem ze stertą innych bagaży. Na pokład wchodzą kolejni pasażerowie oraz obnosni sprzedawcy, oferujący ładowarki, ciasteczka, lekarstwa medycyny naturalnej, tabletki na każdą dolegliwość, nożyczki i wszystko to, co w tym momencie wydaje nam się najmniej przydatne.

Po chwili zaczyna grać muzuka. Początkowo znosimy ją dobrze, jeszcze nieswiadomi tego, ze głośniki tuż naprzeciw których siedzimy, nie zamilkną już nigdy. NIGDY! Muzyka, filmy i kabarety (bo telewizorki też są, a jakże!). Tym będą nam umilać podróż przez najbliższe półtorej doby. Natężenie dzwieku jest takie, ze musimy założyć korki do uszu a i tak trudno nam wytrzymać. Wszyscy inni w siódmym niebie. Kolejną godzinę "Sekretów Peruwianskiego humoru" pasażerowie przyjmują z niegasnacym entuzjazmem. Pan, ktory przebiera się za Panią i klepie się po posladkach jest nagradzany salwami śmiechu. Aktorzy, przebrani za grubasów, tańczący do nowowoczesnej muzyki bawią wcale nie mniej.

W przerwie od kabaretów, raczeni jesteśmy filmami z lat dziewięćdziesiątych. Strzelanina, wybuchające samochody i jedna wybitna jednostka, zabijająca strzelajacy do niej batalion gangsterów z rewolweru. Potem wschodnie sztuki walki. Łamanie desek dlonią. Łmanie cegieł dłonią. Wybitna jednostka, zabija bez użycia broni batalion gangsterów, chcący ją zabić bez użycia broni. Nie da sie tego oglądać. Ale nie oglądać też się nie da, bo glosniki ryczą.

Ryczą także, gdy gra muzyka. Jesli w Peru słychać muzykę, prawie na pewno jest to miejscowy pop o miłości. Niewiesci, cieniutki głosik, śpiewa o tym, jak to cierpi i jak to już nie może wytrzymać bez niego, lub dla odmiany z nim. Po przesłuchaniu 5 piosenek, ma się praktycznie pewność, że tekst powtórzy się z którąś z wczesniejszych. A piosenek takich są setki i wydaje mi się, ze przesluchalismy je wszystkie...

Powyzszy opis pasuje do każdego środka transportu zbiorowego w Ameryce Poludniowej, ale my najbardziej cierpielismy w Peru, szczególnie na Bote rapido. Z wielką ulgą pożegnaliśmy Amazonię, zeszliśmy na stały ląd i wsiedlismy na pakę przeladowanego pick upa. W uszach szumial tylko wiatr...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz