
Już od momentu wyjścia z pociągu na dworzec poczuliśmy, że
jesteśmy w najlepiej rozwiniętym kraju od ostatnich dwóch miesięcy. Czyste
perony, oznaczenia, informacja w której chcą podróżnemu pomóc i nie patrzą
bykiem. Początkowo planowaliśmy kupić bilet na najbliższy autobus do Krakowa.
Całe szczęście, nie było już biletów i musieliśmy spędzić dwa dni w stolicy
Węgier. Była to szósta stolica jaką odwiedziliśmy podczas Podróży. A licząc
miasta, które kiedyś były stolicami (Mtscheta, Ani, Bursa, Stambuł) dziesiąta.
Piękne miasto było miłym finiszem. Po kilku tysiącach
kilometrów po mniej lub bardziej cywilizowanych drogach, miło było przejść się
spokojnie po pięknym Europejskim mieście
a wieczorem wrócić do hostelu i napić się węgierskiego wina.
Dobre wrażenie jakie wywarł na nas Budapeszt, spotęgowało
spotkanie z Moniką Doczi. Znajomą którą poznałem w autobusie relacji Fez – Erg Chebbi
w Maroko! Jeszcze w Stambule umówiliśmy się z nią na spotkanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz