Żeby dostać się na stronę Europejską, do Eminonu, przy
moście Galata, wsiadamy w autobus do przystani Kadikoy a później w prom. Granicę Azji i Europy-
cieśninę Bosfor, przekraczamy wraz z setkami ludzi spieszącymi do pracy. W
oddali widzimy ogromne meczety dzielnicy Sultanahmet. Przy Emimonu patrzę na
zegarek. Od wyjścia z mieszkania minęła godzina. A patrząc na mapę miasta,
odległość jaką przebyliśmy w porównaniu do wielkości miasta jest śmiesznie
mała...
Nie będę opisywać zabytków Sultanahmet. W przewodnikach
informacji jest aż za dużo na ten temat. Powiem tylko, że czwarty czy piąty
(pod względem atrakcyjności) meczet z kolei przewyższał wszystkie meczety jakie
widzieliśmy przez miesiąc w całej Turcji. A absolutnie największe wrażenie robi
Hagya Sofia. Dzień spędziliśmy z Beysimem na spacerze po Bazarze Egipskim,
Grand Bazarze, Sultanahmet i Beyoglu. Każdy młody Turek powie wam, że
koniecznie trzeba spróbować „mokrych hamburgerów” przy placu Taksim. Tam też
zabrał nas nasz przewodnik. Hamburgery są małe i całe przesycone sosem. Warto
spróbować, mimo że akurat to danie do tradycyjnych nie należy. Do domu wracamy
autobusem. Przebijanie się przez korki zajmuje ponad godzinę.
Zbliżał się koniec Ramadanu. Wiele osób wraca w tym czasie
do swoich rodzin. Nasz kolega z Izmiru, Birkan wrócił do swojego rodzinnego
Stambułu, żeby spotkać się z mamą, tatą i znajomymi z liceum, więc mieliśmy
okazję zobaczyć go jeszcze raz! Zawsze to miło spotkać przelotnie poznaną osobę
po raz kolejny. Sprawia to, że można trochę bardziej się do siebie zbliżyć niż
podczas pierwszego spotkania. Można zadać jakieś pytanie, które przypomni się
już po rozstaniu i zwyczajnie, lepiej ją poznać. Wydaje mi się, że więcej można
dowiedzieć się o drugim człowieku spędzając z nim dwa dni a po jakimś czasie
jeszcze dodatkowo jeden dzień, niż spędzając trzy dni w jednym kawałku.
Po raz kolejny w tej
podróży uraczyliśmy naszych gospodarzy pierogami a wieczór spędziliśmy na
rozmowie. Wszyscy Turcy zapewniają, że pierogi im smakują (mimo, że czasem
jedzą je z przecierem pomidorowym i doprawiają ostrą papryką). Nie wiem, czy
można im wierzyć, kuchnia turecka jest pełna mięsa i przypraw, może nie
doceniają subtelnego smaku pierogów ruskich i tylko przez wrodzoną uprzejmość tak
mówią…
Już raz, przed laty byłem z Stambule. To miejsce do którego
trzeba wrócić. Nie sposób nasycić się nim podczas pierwszej wizyty. Przyciąga i
kusi, żeby spotkać się jeszcze raz. I może w końcu lepiej go poznać?
Poniżej zamieszczam film z Hagii Sofii. Jeśli ktoś jeszcze nie widział jej wnętrza, to może lepiej nie oglądać, żeby nie psuć wrażenia.
Poniżej zamieszczam film z Hagii Sofii. Jeśli ktoś jeszcze nie widział jej wnętrza, to może lepiej nie oglądać, żeby nie psuć wrażenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz