wtorek, 14 sierpnia 2012

Stambuł cz. II

Żeby dostać się na stronę Europejską, do Eminonu, przy moście Galata, wsiadamy w autobus do przystani Kadikoy  a później w prom. Granicę Azji i Europy- cieśninę Bosfor, przekraczamy wraz z setkami ludzi spieszącymi do pracy. W oddali widzimy ogromne meczety dzielnicy Sultanahmet. Przy Emimonu patrzę na zegarek. Od wyjścia z mieszkania minęła godzina. A patrząc na mapę miasta, odległość jaką przebyliśmy w porównaniu do wielkości miasta jest śmiesznie mała...
Nie będę opisywać zabytków Sultanahmet. W przewodnikach informacji jest aż za dużo na ten temat. Powiem tylko, że czwarty czy piąty (pod względem atrakcyjności) meczet z kolei przewyższał wszystkie meczety jakie widzieliśmy przez miesiąc w całej Turcji. A absolutnie największe wrażenie robi Hagya Sofia. Dzień spędziliśmy z Beysimem na spacerze po Bazarze Egipskim, Grand Bazarze, Sultanahmet i Beyoglu. Każdy młody Turek powie wam, że koniecznie trzeba spróbować „mokrych hamburgerów” przy placu Taksim. Tam też zabrał nas nasz przewodnik. Hamburgery są małe i całe przesycone sosem. Warto spróbować, mimo że akurat to danie do tradycyjnych nie należy. Do domu wracamy autobusem. Przebijanie się przez korki zajmuje ponad godzinę.
Zbliżał się koniec Ramadanu. Wiele osób wraca w tym czasie do swoich rodzin. Nasz kolega z Izmiru, Birkan wrócił do swojego rodzinnego Stambułu, żeby spotkać się z mamą, tatą i znajomymi z liceum, więc mieliśmy okazję zobaczyć go jeszcze raz! Zawsze to miło spotkać przelotnie poznaną osobę po raz kolejny. Sprawia to, że można trochę bardziej się do siebie zbliżyć niż podczas pierwszego spotkania. Można zadać jakieś pytanie, które przypomni się już po rozstaniu i zwyczajnie, lepiej ją poznać. Wydaje mi się, że więcej można dowiedzieć się o drugim człowieku spędzając z nim dwa dni a po jakimś czasie jeszcze dodatkowo jeden dzień, niż spędzając trzy dni w jednym kawałku.
 Po raz kolejny w tej podróży uraczyliśmy naszych gospodarzy pierogami a wieczór spędziliśmy na rozmowie. Wszyscy Turcy zapewniają, że pierogi im smakują (mimo, że czasem jedzą je z przecierem pomidorowym i doprawiają ostrą papryką). Nie wiem, czy można im wierzyć, kuchnia turecka jest pełna mięsa i przypraw, może nie doceniają subtelnego smaku pierogów ruskich i tylko przez wrodzoną uprzejmość tak mówią…
Już raz, przed laty byłem z Stambule. To miejsce do którego trzeba wrócić. Nie sposób nasycić się nim podczas pierwszej wizyty. Przyciąga i kusi, żeby spotkać się jeszcze raz. I może w końcu lepiej go poznać?

Poniżej zamieszczam film z Hagii Sofii. Jeśli ktoś jeszcze nie widział jej wnętrza, to może lepiej nie oglądać, żeby nie psuć wrażenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz