sobota, 18 sierpnia 2012

Stambuł cz. III - Orient Ekspres

W Mieście Miast spędziliśmy sześć dni. Opuszczaliśmy je z lekkim żalem i poczuciem niedosytu. Po pożegnaniu z gospodarzami wsiedliśmy w prom i po raz ostatni pożegnaliśmy Azję. Plecaki zostawiliśmy w boksach na dworcu i przeszliśmy się jeszcze po Taksim i okolicach. Jak pisze Cegielski w „Oku Świata” Stambuł to soczewka skupiająca w jednym miejscu problemy współczesnej Turcji. Wystarczyłoby spędzić tu więcej czasu żeby dogłębnie poznać tutejsze społeczeństwo. Nie da się tego niestety zrobić w jeden tydzień.
Po południu wsiedliśmy w pociąg do Kapikule na granicy z Bułgarią. Na tym samym peronie i tymi samymi torami jechał niegdyś Orient Ekspres!
W Kapikule, gdzie dojechaliśmy po zmierzchu i nerwowo rozglądaliśmy się za miejscem na namiot, Turcja mile nas pożegnała. Pracownik stacji, zapytał się czy czegoś nie potrzebujemy i wskazał nam miejsce gdzie możemy rozbić namiot na terenie dworca. Robił to tak, jakby całkowicie oczywistym było, że można rozbić się na trawniku przed głównym wejściem na stację. Przecież poza stacją będzie mniej bezpiecznie! W oddali widać już było granicę z Unią Europejską. I granicę najciekawszej części naszej Podróży.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz