środa, 8 sierpnia 2012

Od Efezu do Izmiru

Zachodni kraniec Turcji
Z Pamukkale wydostaliśmy się prosto, łatwo i przyjemnie. Wieczorem spędziliśmy naszą ostatnią w tej Podróży noc na plaży, przy luksusowym Pamucak. Fakt, plaża przepiękna! Stojąc wieczorem nad wybrzeżem Morza Egejskiego pękałem z dumy. Przejechaliśmy stopem CAŁĄ AZJĘ MNIEJSZĄ! Od granicy z Iranem, przez południowy Kurdystan, brzeg Morza Śródziemnego aż do zachodniego krańca Turcji!
Ale to jeszcze (na szczęście!) nie koniec Podróży. Następnego dnia był Efez. Trzecia stolica Cesarstwa Rzymskiego zachowała się najlepiej ze wszystkich miejsc w których byliśmy. Niestety było drogo i tłoczno, mimo wczesnej pory zwiedzania.
Bo lubię ładny widok rano, z sypialni...
Tego samego dnia wieczorem dotarliśmy do Izmiru, z którego zostało nam wiele miłych wspomnień. Poznaliśmy tam Birkana (CauchSurfing) i jego kilku znajomych. Jest to grupka „zrelaksowanych” studentów, podchodzących do islamskich reguł dość liberalnie. Jak to powiedział Birkan: „My też celebrujemy ramadan. Codziennie go opijamy!”
Przeturystyczny Efez
Żyją we trzech w studenckim mieszkaniu i prowadzą typowo studencki tryb życia. Spędziliśmy z nimi świetny wieczór, podczas którego oprowadzili nas po studenckiej Bornovie, czyli jednym z „miast” trzy milionowego Izmiru. W nocy panuje tu naprawdę fajna atmosfera. Jest bardzo dużo ludzi a przydrożna puby i bary tętnią życiem. Zostaliśmy poczęstowani miejscowym przysmakiem – baranimi flakami, które nasi znajomi tradycyjnie jedzą po kilku piwach. Kolejnym przysmakiem, były małże z ryżem, serwowane bezpośrednio z przyczepki samochodu.
Izmir
Poza Bornovą, cały Izmir zrobił na nas przyjemne wrażenie. Nie ma tu jakiś szczególnych zabytków i miejsc, do których mogliby pielgrzymować turyści. W tym mieście o przepięknej lokalizacji wzdłuż zatoki, wartko toczy się zwyczajne, codzienne życie. Birkan mówi, że dla tego przeprowadził się do Izmiru ze Stambułu. Nie wytrzymywał problemów z komunikacją miejską i uciążliwością funkcjonowania w dwudziestomilionowym molochu. Trzy milionowe „miasteczko” jest do życia znacznie przyjemniejsze.
Od lewej: Birkan, Koray, Bilal
Birkan urodził się w Bułgarii. Jednak z pewnych powodów, prawdopodobnie jakiś szykan politycznych, Turkom w Bułgarii zaczęło powodzić się bardzo źle. W związku z tym rodzice postanowili przenieść się do Turcji. Birkan zły jest na to, że jego ojciec zrzekł się bułgarskiego obywatelstwa. „Jeśli oni nas nie chcą, to ja nie potrzebuję ich obywatelstwa” – mówił. Wkrótce po tym, Bułgaria wstąpiła do Unii Europejskiej, i Birkan miałby możliwość podróżowania po całej Europie i wielu krajach poza Europą bez wiz. Teraz, żeby wyjechać na kurs językowy na Maltę, musi wiele przedsięwziąć. Samo czekanie na decyzję zajmuje kilka miesięcy. Dochodzą dodatkowe koszta i np. problem z rezerwacją biletu lotniczego. Efekt jest taki, że niecały miesiąc przed wyjazdem, wciąż nie wie czy dostanie wizę czy nie.
Bez powyżej przedstawionych problemów, do Unii mogą wjechać Turcy posiadający specjalne paszporty. Żeby dostać taki paszport, trzeba mieć w rodzinie urzędnika państwowego, np. nauczyciela (ale tylko z długim stażem), albo pracownika ambasady. Z tego co wiem, to taki pracownik może nawet załatwić specjalny paszport dla kogoś spoza rodziny. Niestety, widać Birkan niema takich znajomości.
Ta sytuacja trochę przypomina podział na lepszych i gorszych obywateli. Ale może z czasem się to zmieni. Mam nadzieję, że z wyjazdem na międzynarodowe zawody piwne we Wrocławiu, na które się umówiliśmy, nie będzie żadnych problemów. Tak doniosły powód przecież musi wystarczyć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz