Zachodni kraniec Turcji |
Z Pamukkale wydostaliśmy się prosto, łatwo i przyjemnie.
Wieczorem spędziliśmy naszą ostatnią w tej Podróży noc na plaży, przy
luksusowym Pamucak. Fakt, plaża przepiękna! Stojąc wieczorem nad wybrzeżem
Morza Egejskiego pękałem z dumy. Przejechaliśmy stopem CAŁĄ AZJĘ MNIEJSZĄ! Od
granicy z Iranem, przez południowy Kurdystan, brzeg Morza Śródziemnego aż do
zachodniego krańca Turcji!
Ale to jeszcze (na szczęście!) nie koniec Podróży.
Następnego dnia był Efez. Trzecia stolica Cesarstwa Rzymskiego zachowała się
najlepiej ze wszystkich miejsc w których byliśmy. Niestety było drogo i tłoczno,
mimo wczesnej pory zwiedzania.
Bo lubię ładny widok rano, z sypialni... |
Tego samego dnia wieczorem dotarliśmy do Izmiru, z którego
zostało nam wiele miłych wspomnień. Poznaliśmy tam Birkana (CauchSurfing) i
jego kilku znajomych. Jest to grupka „zrelaksowanych” studentów, podchodzących
do islamskich reguł dość liberalnie. Jak to powiedział Birkan: „My też
celebrujemy ramadan. Codziennie go opijamy!”
Przeturystyczny Efez |
Żyją we trzech w studenckim mieszkaniu i prowadzą typowo
studencki tryb życia. Spędziliśmy z nimi świetny wieczór, podczas którego
oprowadzili nas po studenckiej Bornovie, czyli jednym z „miast” trzy milionowego
Izmiru. W nocy panuje tu naprawdę fajna atmosfera. Jest bardzo dużo ludzi a przydrożna
puby i bary tętnią życiem. Zostaliśmy poczęstowani miejscowym przysmakiem –
baranimi flakami, które nasi znajomi tradycyjnie jedzą po kilku piwach.
Kolejnym przysmakiem, były małże z ryżem, serwowane bezpośrednio z przyczepki samochodu.
Izmir |
Poza Bornovą, cały Izmir zrobił na nas przyjemne wrażenie.
Nie ma tu jakiś szczególnych zabytków i miejsc, do których mogliby
pielgrzymować turyści. W tym mieście o przepięknej lokalizacji wzdłuż zatoki,
wartko toczy się zwyczajne, codzienne życie. Birkan mówi, że dla tego
przeprowadził się do Izmiru ze Stambułu. Nie wytrzymywał problemów z
komunikacją miejską i uciążliwością funkcjonowania w dwudziestomilionowym
molochu. Trzy milionowe „miasteczko” jest do życia znacznie przyjemniejsze.
Od lewej: Birkan, Koray, Bilal |
Birkan urodził się w Bułgarii. Jednak z pewnych powodów,
prawdopodobnie jakiś szykan politycznych, Turkom w Bułgarii zaczęło powodzić
się bardzo źle. W związku z tym rodzice postanowili przenieść się do Turcji.
Birkan zły jest na to, że jego ojciec zrzekł się bułgarskiego obywatelstwa.
„Jeśli oni nas nie chcą, to ja nie potrzebuję ich obywatelstwa” – mówił.
Wkrótce po tym, Bułgaria wstąpiła do Unii Europejskiej, i Birkan miałby
możliwość podróżowania po całej Europie i wielu krajach poza Europą bez wiz.
Teraz, żeby wyjechać na kurs językowy na Maltę, musi wiele przedsięwziąć. Samo
czekanie na decyzję zajmuje kilka miesięcy. Dochodzą dodatkowe koszta i np.
problem z rezerwacją biletu lotniczego. Efekt jest taki, że niecały miesiąc
przed wyjazdem, wciąż nie wie czy dostanie wizę czy nie.
Bez powyżej przedstawionych problemów, do Unii mogą wjechać Turcy
posiadający specjalne paszporty. Żeby dostać taki paszport, trzeba mieć w
rodzinie urzędnika państwowego, np. nauczyciela (ale tylko z długim stażem),
albo pracownika ambasady. Z tego co wiem, to taki pracownik może nawet załatwić
specjalny paszport dla kogoś spoza rodziny. Niestety, widać Birkan niema takich
znajomości.
Ta sytuacja trochę przypomina podział na lepszych i gorszych
obywateli. Ale może z czasem się to zmieni. Mam nadzieję, że z wyjazdem na
międzynarodowe zawody piwne we Wrocławiu, na które się umówiliśmy, nie będzie
żadnych problemów. Tak doniosły powód przecież musi wystarczyć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz