poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Stambuł cz. I - Wrota Europy


W oddali -Sultanahmet
O samych literackich opisach Stambułu, emocjach towarzyszących wjeżdżaniu do miasta i uniesieniach nad jego orientalnością, można by napisać doktorat. Nie przyrównuję nas do wielkich podróżników minionych czasów. Jednak od momentu planowania podróży ekscytowała mnie myśl, że Miasto Miast nie będzie dla nas, wrotami do Azji, tak jak dla nich. Będzie wrotami do Europy po przejechaniu stopem całej Azji mniejszej!
Nowoczesny Stambuł
O Stambule przed podróżą wiedziałam już sporo, dzięki książce „Oko Świata” (patrz Książki o Turcji). Pierwsze skojarzenie – moloch - 20 milionów mieszkańców, z których wielu żyje poniżej granicy ubóstwa. Ogrom miasta poznaliśmy już w momencie, w którym dostaliśmy adres naszego przyszłego gospodarza z CouchSurfingu. Birkan z Izmiru tłumaczy: To jest numer mieszkania, numer domu, nazwa ulicy, tutaj nazwa dzielnicy a to, to jest nazwa jednego z miast Stambułu… Bo dawny Konstantynopol to jak mówią sami Turcy „Państwo w państwie” .
Dojechanie stopem z Eskisehir było proste. Jak to autostop w Turcji… Mieliśmy nieprawdopodobne szczęście, nasz kierowca o stopniu komunikatywności 1, mimo braku porozumienia, podwiózł nas pod wskazany adres! Nie mieliśmy problemu ze znajdowaniem drogi na peryferiach największego miasta Europy!
Przystań po Azjatyckiej stronie miasta
Mieliśmy zatem wolne dwie godziny do spotkania z Beysimem. Duże plecaki w mieście są bardzo nieprzyjemnym balastem, więc  usiedliśmy herbaciarni i jak Turcy z krwi i kości spędziliśmy ten czas grając w bakgamona i pijąc herbatkę.
Beysim to wysoki Brunet. Studiuje Informatykę. Urodził się  w Bułgarii, dzięki czemu ma paszport z Unii Europejskiej, nie potrzebuje wizy i może jeździć po świecie gdzie chce (co nie jest normą, patrz tutaj). Jest raczej poważny i małomówny, ale chyba wynika to z egzaminu, który właśnie pisał na uczelni, niż z nieśmiałości czy charakteru. W stosunku do nas jest bardzo uprzejmy i uczynny.
Centrum "miasta" Kadikoy
Po raz kolejny mieszkamy mieszkaniu Tureckich studentów. Znajdujemy się po stronie Azjatyckiej. Dzielnica Kadikoy Jest w rzeczy samej pełnoprawnym miastem posiadającym swoje własne dzielnice i centrum, pełne kawiarni i barów. Toczy się tu normalne życie wolne od turystów, których pełno w Sultanahmet – dzielnicy pełnej wspaniałych zabytków i hoteli, ale nie mającej nic wspólnego z normalnym rytmem  Stambułu. Nasi znajomi rzadko bywają w tym dalekim „centrum miasta”, a w rzeczywistości turystycznej enklawie. Prawdziwe centrum to Taksim w Beyoglu, gdzie chętnie spotykają się starzy i młodzi. Beysim z przyjaciółmi najczęściej jednak zostaje w Kadikoy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz