środa, 4 lipca 2012

Kraina winem płynąca

Kachetia jest gorącą krainą znaną z wina. My jej poznawanie rozpoczęliśmy już wczoraj od uczty, której tamadą był gospodarz naszej kwatery. I chodź Dawid był tamadą specjalnie pod turystów (na przyjęciu bawiło się około 10 par polskich, 1 para kanadyjska i 1 para ukraińska), to chyba bardzo dobrze spełnił on swoją rolę- poranny wyjazd części uczestników do Dawid Gareja'y przesunął się przeszło o godzinę. My rozpoczęliśmy dzień od zwiedzania Signagi, które okazało się aż do przesady wymuskanym i pięknym (też do przesady) miasteczkiem z tylko dwoma zabytkami: prawosławnym kościołem Św. Jerzego i murami obronnymi miasta, z których roztaczał się olśniewający widok. Dodajmy to młode wino sprzedawane na lokalnym straganie... Rozpływam się...
Kościół św. Jerzego w Signagi, Dolina Alazańska


Spacerem udaliśmy się do Bodbe, gdzie znajduje się kościół Św. Nino i grób tegoż. Jeśli zostaje się w Signagi dłużej, można pójść na pielgrzymkę z prośbą o wyleczenie z kaca. Kościół ładny, ale jak każdy inny.

Stopem udaliśmy się do Kvareli, rozoranego wzdłuż i wszerz miasteczka. Wszystko po to, żeby zobaczyć średniowieczną fortecę. Jej rozmiar robił wrażenie, chociaż nie tak duże, jak fakt, że mury otaczały boiska do piłki nożnej, na których rozgrywały się mecze. Chociaż piłka za daleko nie odlatuje. Miłym punktem zwiedzania był Gruzin, Irakli, który po rosyjsku opowiedział nam trochę o mieście.
Kvareli
Na zakończenie dnia wybraliśmy się do monastyru Nekresi. Znajduje się on na zboczu góry i nie zdobyliśmy go dzisiaj, pozostawiliśmy sobie tą przyjemność na jutro. Przed chwilą w ostatnim momencie udało nam się rozbić namiot. Zaraz potem lunął deszcz i rozszalała się burza.

Gremi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz