Chcesz zaoszczędzić trochę czasu w Turcji? Przestań czekać
na autobusy i dolmusze i zacznij jeździć stopem!
Z centrum Tatvanu wzięliśmy busik na jego obrzeża i
zaczęliśmy łapać. Łapanie stopa ma to do siebie, że podczas tej czynności nie zdążysz zrobić zdjęcia. Momentalnie ktoś
się zatrzyma. Teraz też tak było. Po 3 min. (słownie trzech minutach), jak
jeszcze szliśmy żeby stanąć w dobrym miejscu, zatrzymał się samochód. Pan
jechał do Diyarbakir, czyli podwiózł nas dobre kilkaset km przez półpustynne tereny wschodniej Turcji. Tereny których w
Europie próżno szukać. Po drodze zaliczyliśmy drobną wojskową kontrolę
paszportów, ale oczywiście obyło się bez żadnych problemów.
Wjeżdżaliśmy w
najgorętsze rejony naszej Podróży. Dookoła nas roztaczały się równiny, lub góry
zalane słońcem, bez krzty zieleni. Krajobrazy odstraszające swoją
niegościnnością. Dostępne chyba tylko dla rdzennych mieszkańców żyjących tutaj
od zarania dziejów (wszak byliśmy tuż przy dolinie Tygrysu i Eufratu). Osadnictwo
w tej krainie jest naprawdę jednym z najstarszych na naszym globie. Z otwartego
okna samochodu, mimo dużej szybkości wlewał się żar - suche powietrze, rozgrzane
jak w suszarce do włosów.
W chwili gdy nasz kierowca zatrzymał się na skrzyżowaniu,
żeby nas wysadzić, jadący z innego kierunku kierowca TIRa wychylił się przez
okno, zwolnił i… czekał na nas! Takie coś zdarzyć się może chyba tylko poza Europą.
Tirowiec zobaczył dwójkę wędrowców wysiadających z samochodu, więc oczywistą
oczywistością było dla niego zatrzymać się i zaproponować podwiezienie… Było to
bardzo miłe przy temperaturze powietrza 50oC w cieniu. Nie wiem czy kiedyś
jeszcze uda nam się złapać stopa w 0 minut o 0 sekund…Niegościnna kraina ma niezwykle gościnnych mieszkańców.
Hasankeyf |
Do Batman, dzięki dobrym „połączeniom” dotarliśmy tak szybko
jak to było możliwe. Prowincja Batman cieszy się złą sławą największej rocznej
ilości zabójstw honorowych. Co roku około dwustu miejscowych kobiet ginie
zabitych przez członków swego rodu, z powodu splamienia honoru rodziny. Ale to nie znaczy, że one są za to bezpośrednio odpowiedzialne. Po więcej informacji
odsyłam do książek „Słodko-gorzka ojczyzna” i „Zabójca z miasta moreli” (więcej tutaj) lub
do innych źródeł.
Po wyjściu z TIRa sparaliżował nas żar. My z
kilkunastokilowymi plecakami a temperatura tak wysoka, że przy każdym wdechu czuć
charakterystyczne wysuszanie śluzówki w nosie. Z trudem doczłapaliśmy się do
stacji benzynowej pytać o jakieś dolmusze. Tu spotkała nas kolejna uprzejmość.
Pracownik stacji od razu zaproponował, że podwiezie nas na dworzec! I miał
samochód z Klimą… Na dworcu ostro stargowaliśmy cenę biletu do Hasankeyf i
darowaliśmy sobie łapanie stopa na dzisiaj. Przy 40oC luz, ale 50 to ciut za
dużo.
Rzeka Tygrys przy Hasankeyf |
Hasankeyf jest miastem-zamkiem położonym nad rzeką Tygrys, wydrążonym
w skale około 3000 lat temu. Sam kompleks jaskiń jest od jakiegoś czasu tylko atrakcją
turystyczną, ale w okolicy wciąż istnieją wydrążone jamy w których do dzisiaj
ludzie mieszkają jak w paleolicie… Widać je nawet z głównej drogi którą
jechaliśmy. Pikanterii dodaje fakt, że ten światowej skali zabytek, wpisany na
listę UNESCO ma zostać zatopiony. Turecki rząd planuje zrobić w tym miejscu
ogromną tamę i elektrownię wodną… Budowa tamy rozpoczęła się w 2006 roku a ma
zakończyć w 2015 źródło. Pozostawię to bez komentarza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz