piątek, 13 lipca 2012

IP- Swanetia

Dojazd
Koszt marszrutek: Tbilisi- Zugdidi 15GEL, Zugdidi-Mestia- miejsce w marszrutce 15GEL po stargowaniu z 20 GEL lub kierowca zaproponował kurs marszrutki za 120GEL (pojechaliśmy w 8 osób, więc wyszło po 15GEL/os). Z Mestii z okolic głównego placu do Zugdidi marszrutki odjeżdżają rano co godzinę od 7:00, po południu rzadziej.
Transport w Swanetii
Można wynająć mitsubishi/jeep za 150 GEL/4os, który dowiezie nas do Ushguli i tam na nas poczeka, żeby wrócić. Można też pogadać z kierowcą marszrutki, który będzie wiózł nas z Zugdidi do Mestii, czy nie pojechałby do Ushguli. Nam sam to zaproponował i zaproponował 200GEL (20GEL/os).
Jeśli chciałoby się wrócić z Ushguli samochodem, to najlepiej nie szukać w samym Ushguli, za wynajęcie samochodu z kierowcą zapłaci się tu 150-200GEL. Lepiej dojść do np Vichnashi, tam za wynajęcie samochodu proponowano nam już tylko 50 GEL. Po drodze można łapać wracające jeepy/mitsubishi, nam udało się taki złapać gdzieś za Vichnashi i zapłaciliśmy 10 GEL za 2 osoby. Czasem się zdarza, że jakaś marszrutka przywiezie turystów do Ushguli i ma wracać tego samego dnia niezależnie od wypełnienia, a nie wszyscy turyści wracają. W takiej marszrutce miejsce kosztuje 20GEL.
Informacja turystyczna
W Mestii otwarta 10-19
Sklepy
W Mestii jest ich dość dużo, są małe i droższe niż normalnie, konserwy osiągają niebotyczne sumy.

OPIS TRASY MESTIA - USHGULI
Trasa Mestia- Zhabeshi
W Mestii nocowaliśmy na tuż za miastem na początku szlaku prowadzącego pod lodowiec Ushby (namiot: 43° 02.950’N 042° 43.072’E). W mieście stoją tablice z mapami, dzięki nim można znaleźć drogę.
Idąc do Zhabeshi z centrum kierujemy się ulicą w stronę lotniska. Po przejściu dość nowoczesnego mostu, za posterunkiem policji, skręcamy w prawo. Idziemy cały czas drogą asfaltową, która po pewnym czasie przechodzi w szutrową, a potem w wyboisto-kamienistą. Lepiej co jakiś czas pytać się ludzi, ale zaznaczać, że chodzi o drogę turystyczną- "maszinu niet". Droga ta po dłuższym czasie będzie kończyła się jakimś gospodarstwem (posesją), której strzegą uzbrojeni po zęby żołnierze. Wtedy odbijamy w prawo ostro pod górę. Idziemy długo wydeptaną ścieżką. W okolicach rzeki niektóre ścieżki mylnie nad nią prowadzą, my kierujemy się w górę na współrzędne 43° 03.812’N 042° 46.176’E. Po przejściu przez grań widzimy dolinę z wioskami, trasa biegnie po stokach, jakoś w połowie ich wysokości. Dopiero gdy zobaczymy stację meteorologiczną strzałki szlaku kierują nas w dół do wiosek (czyli NIE należy iść dalej po stoku!). Przechodzimy przez różne wioski, później mostem na drugą stronę  rzeki i znowu wiochy. Szlak jest oznaczony beznadziejnie, pytaliśmy więc tubylców. Tuż za kościółkiem w Chvabiani mieszkańcy kierują ostro w górę na Adishi. My rozbiliśmy się tu 43° 02.394’N 042° 51.450’E.
Trasa Zhabeshi- Adishi
Droga niby jest oznaczona szlakiem, ale zgubić go tak łatwo, że bez GPSa i mapy z nim kompatybilnej (kupiliśmy taką papierową w Geolandzie) lepiej się tam nie wybierać. Nie ma trudności technicznych na trasie, ale pogoda może się nagle załamać i można się pogubić. Są oczywiście osoby, które tak idą, ale fakt że docierają do celu zawdzięczają osobom, które spotykają po drodze. Gorzej, jakby ich nie spotkały...
My zgubiliśmy szlak już na samym początku, tak przynajmniej nam się wydaje. Żeby dojść do Adishi trzeba przejść na drugą stronę pasma górskiego i dostać się do kolejnej doliny. Ta część trasy wiedzie przez pastwiska, niskie lasy i rododendronową kosodrzewinę. Przed Adishi wychodzi się na łąki, którymi ostro schodzi się w dół do doliny.
Trasa Adishi- Ushguli
Wyjście z Adishi na dalszą trasę ma współrzędne 42° 59.775’N 042° 54.912’E. Z Adishi trasa biegnie przez strumień i rzekę. Pierwszy strumień płynie tuż przy wyjściu z wioski, można przejść przez niego prawie suchą nogą (chociaż zależne jest to od opadów i temperatury). Dalej idziemy wzdłuż rzeki Adiskchala, która wypływa z lodowca. Dochodzimy do brodu o współrzędnych 42° 59.101’N 042° 58.263’E (spisane z GPSa, powinno być z dokładnością do +/- 20m. ale nie chcę za nic ręczyć), który znajduje się całkiem niedaleko lodowca Adishi. Stan wody zależny jest bardziej od temperatury niż opadów (tzn. im cieplej tym wyższy poziom rzeki), jednak na pewno nie będzie się dało przejść rzeki suchą nogą. Woda sięga do łydek- kolan, mimo że w wiosce przekonywali nas, że woda sięga piersi. Prąd jest wartki, ale spokojnie do pokonania. Można przejść w butach (tak, zamoczą się. Ale jak się jest po 2 dniach chodzenia w deszczu, to różnicy nie będzie), można na boso. Jeśli nie chce się moczyć, to w Adishi można wypożyczyć konia (wraz z Panem przewodnikiem), który pomoże przeprawić się przez rzekę. Nie ma co się pytać w wiosce, jak głęboka jest woda, bo i tak dostanie się odpowiedź, że balszoj. Tuż przy Adishi poziom rzeki jest wyższy niż przy brodzie. Po drodze mija się sporo strumieni zasilających nurt, a jako że idziemy w górę rzeki, to wody jest coraz mniej.
Po przejściu przez rzekę jest niezbyt długie podejście (ok 450m przewyższenia) (punkt na ścieżce prowadzącej w górę: 42° 59.023’N 042° 58.515’E), które prowadzi nas na grań. Nie poruszamy się w ogóle granią, przekraczamy ją (przejście Chkhunderi od czerwca do stycznia) tylko i schodzimy w dół do najbliższej doliny. Poruszając się wzdłuż rzeki i ciągle schodząc dochodzimy do Iprali.
Z Iprali do Ushguli przeszliśmy po drodze dla samochodów. Jest ponoć ścieżka w lesie, lecz bardzo trudno ją odnaleźć. Trasa zajmuje 3 godziny po płaskim z jednym ostrzejszym, ale bardzo krótkim podejściem.
Noclegi
W każdej z wiosek można znaleźć nocleg u mieszkańców. W Mestii i Ushguli (Iprali najpewniej też) można liczyć na trochę lepsze warunki, czyli łóżko i pościel. W Zhabeshi, Adishi możliwe, że nocleg to po prostu miejsce na podłodze pod dachem, jakiś materac/ mata i koc. Rozbijać się namiotem można wszędzie, lepiej trochę dalej od zabudowań. Jedyne miejsce, gdzie płaciliśmy za nocleg to było Ushguli (30GEL/os z wyżywieniem). Miejsca ani nie polecamy, ani nie odradzamy, więc nie podajemy namiarów.
Jedzenie
W cenę noclegu z reguły wliczony jest koszt wyżywienia, ale trzeba się upewnić. Ser i chleb można kupić chyba w każdej wiosce, na pewno w Adishi. Co ciekawsze, cena nie jest wygórowana, równa tej w miastach (chyba jeszcze nie rozumieją, czym jest turystyka).
Podsumowanie czasowe
Trasa rozpisana jest oficjalnie na 4 dni (M->Z, Z->A, A->I, I->U). My zrobiliśmy ją w 3 dni (M->Z 7,5h, Z->A 6h, A->U 11h). Jeśli by się uprzeć, to można ją zrobić w 2 dni, ale będzie to dość męczące. I jedzenia trzeba mieć i tak więcej, może się przydać w wypadku zgubienia drogi lub załamania pogody.
Mapa
Korzystaliśmy z bardzo dobrej mapy kupionej w Geolandzie w Tbilisi. Więcej w kolejnym poście: IP-Mapa Swanetii

8 komentarzy:

  1. Cześć,

    właśnie zaczynam planować urlopowy wyjazd do Gruzji i znalazłem Waszą stronę. Nie ukrywam, że jesteście skarbnicą wiedzy praktycznej dla kogoś takiego jak ja. Będę jeszcze dokładnie czytał i analizował cały opis Waszej podróży po Gruzji jednak od razu mam pytanie na temat tej trzydniowej "przechadzki" w okolicy Mestii - dysponujecie może jakimś śladem z GPS dokładnie opisującym te podróż? Fajnie by było sobie popatrzeć na dokładny profil wysokościowy, miejsca gdzie można zabłądzić... itp :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za słowa uznania! Niestety śladu nie mamy. Mamy tylko kilka współrzędnych, które spisaliśmy w tym poście. Co do profilu trasy, polecam użyć programu Google Earth. Wszystko tam widać. Można nawet wprowadzić współrzędne do znaczników (tych żółtych pinesek).

    OdpowiedzUsuń
  3. Przed wyjazdem właśnie z Google Earth wpisaliśmy w GPS parę współrzędnych np z Adishi. Korzystaliśmy z nich, okazały się całkiem poprawne i niezwykle przydatne.

    OdpowiedzUsuń
  4. No cóż, za kilka godzin wsiadamy w samolot. Mamy jeszcze tydzień-dwa w Gruzji na podjęcie ostatecznej decyzji czy zdecydujemy się na wyprawę... Dzięki za wszystkie informacje :)

    OdpowiedzUsuń
  5. "Jeśli chciałoby się wrócić z Ushguli samochodem, to najlepiej nie szukać w samym Ushguli, za wynajęcie samochodu z kierowcą zapłaci się tu 150-200GEL. Lepiej dojść do np Vichnashi, tam za wynajęcie samochodu proponowano nam już tylko 50 GEL."

    To w tym Vichnashi są jakieś wypożyczalnie samochodów? Czy po prostu pytaliście się tutejszych, czy ktoś nie wynajmuje auta?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypożyczalni nie ma, proponował nam jeden z mieszkańców, jak szliśmy przez wioskę. Tuż przy drodze stało kilku zawianych facetów, a niedaleko nich terenówka i zaproponowali, że nas podrzucą. Sądzę, że jakby zacząć pytać po domach, to prawie na pewno znajdziecie lepszą ofertę niż w Ushguli.

      Usuń
  6. Dzięki za ten wpis, pozwolił nam przygotować się do wakacji. Generalnie - trasa jest łatwa a odcinki nie za długie.
    Szliśmy z dzieckiem (9lat) i namiotem - i spokojnie docieraliśmy długo przed zmrokiem. Kilka wskazówek odnośnie orientacji:
    Mestia - Zhabesi - dość łatwo, szlak zaczyna się niedaleko od rynku po przejściu mostka na rozstaju jest drogowskaz. W opisanym punkcie ( 43° 03.812’N 042° 46.176’E) słychać już wyraźnie szum rzeki, tam skręcamy pod górę, droga wyprowadza nas ogrodzone pastwisko, które przechodzimy przez drabinkę na płocie i docieramy na przełęcz (N43 03.304 E42 46.350).
    Z przełęczy generalnie widać dalszą drogę przez wioski, trzeba celować w trzeci most. Po przejściu mostu mijamy biały kościółek i potem pierwsza droga w prawo prowadzi do Chvabiani. Można iść tędy do kolejnego kościółka (N43 02.504 E42 51.297), niektórzy idą dalej prosto do Zhabesi.
    Mozliwości biwakowania są bardzo dobre zaraz za Chvabiani i potem na całej drodze do przełęczy jest sporo łączek więc jak ktoś ma siły i chęć i namiot - nie trzeba tu zostawać.

    Zhabesi - Adishi. Szlak jest tu oznakowany słabo. Są znaki w Chvabiani a potem dłuuuugo nic. Pierwszy znaczek znalazłem na 2010 m n.p.m. (N43 02.081 E42 52.183).
    Generalnie - jeśli się idzie wystarczająco uparcie do góry jakąkolwiek ściezką to w końcu dojdzie się grzbietu który trzeba przekroczyć.
    Szlak jednak idzie PRAWYM grzbietem, a liczne ściezki zwodniczo wyprowadzają na lewy (którym tez się da dojść , ale jest nieco trudniej).
    Najbardziej mylącym miejscem jest miejsce gdzie po raz pierwszy droga dochodzi do strumienia (N43 02.247 E42 52.017 1912 m n.p.m). W tym miejscu NIE NALEŻY GO PRZEKRACZAĆ.
    Wykopczykowaliśmy to miesce - moze kopczyki przetrwają....
    Należy to zrobić za chwilę, i potem już niedługo będzie wspomniany pierwszy znaczek.
    Potem trzeba się pilnować, żeby znowu nie przekroczyć strumienia, gdzieś na wys. 2400 wychodzimy na łąki i tam zaraz szlak odbija w prawo do lasu. Potem szlak dochodzi do drogi którą to należy podejść kawałek do
    N43 01.496 E42 53.264 - w tym miejscu odchodzi droga na Adishi. Dalej do Adishi nie sposób pobłądzić, droga jest tylko jedna.

    Adishi - Iprali
    Prosto doliną do góry. W opisanym miejscu był pierwszy bród, ale kiedy my szliśmy główny nurt przekroczyliśmy w punkcie N42 59.073 E42 58.447
    Wzięliśmy ze wsi konia ze względu na dziecko. Wody było sporo - pod brzuch konia. Przy brodzie był dodatkowy - lokalny przewoźnik i wszyscy z niego korzystali.
    Za brodem - ścieżka jest bardzo wyraźnia, prowadzi na przełęcz ok. 2700 (N42 58.580 E42 58.459) i potem od razu w dół i dolina do Iprali.

    Generalnie - ceny za przejazdy są potem wysokie i nie negocjowalne. Można czekać na okazję, ale jak sie nie chce to trzeba być mentalnie przygotowanym na 150 GEL z Iprali, i 180 GEL z Ushguli.

    Piotrek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszymy się, że nasza praca nie poszła na marne i się przydała. I dziękujemy za wpis, będzie bardzo pomocny dla kolejnych backpackersów!

      Usuń